niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział V

 Nie odwracając się odparła:
- Nic, nic. Coś mi się przypomniało - kiedy to powiedziała wiedział, że coś jest nie tak.   Chwycił ją za ramię i odwrócił ku sobie. Ona jednak nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.
- Moja mała kłamczucha. Jak zawsze. Chodź do mnie, no... - znów wylądowała w jego objęciach i kolejna łza spłynęła po jej policzku, ale ogarnęła się i zdołała tylko powiedzieć:
- Taty już nie ma.
- O Boże - powiedział wytrącony z równowagi, bardziej ściskając dziewczynę, jakby chciał ją uchronić od tego wszystkiego. Zacisnął bardziej swoje powieki.
- Ale trzymamy się, tak? - odparła odsuwając się od niego, chcąc pokazać, że stawia temu czoło. Przyjaciel zawsze ją za to podziwiał. Była tak silna i niewzruszona.
- Dwa lata temu... - zaczęła, ale młodzieniec jej przerwał.
- Jesteś pewna? - zapytał troskliwie.
- Czego nie? - popatrzyła w jego oczy koloru kamienia lapis lazuli zdecydowanym wzrokiem. -  Musisz wiedzieć. Więc... Dwa lata temu, wielka piździawica, a tata wracał w nocy z pracy. I stało się. Bum. Nieprzewidywalna śmierć. Mamie na prawdę było ciężko. Jest taka krucha. Ogólnie było nam ciężko. Ale jak widzisz, życie toczy się dalej. Tata na pewno cieszy się, że tu jesteś - kończąc tymi słowami posłała mu krótki i blady uśmiech.

 Zapadła krótka cisza.
- Nie wiem co powiedzieć. Czuję się jak zadufany w sobie egoista widzący tylko czubek własnego nosa.
- Co? Nie mów tak - rzekła chwytając go za rękę, dodając tym gestem otuchy.
- Tato uwielbiał twoją muzykę. Mówił, że będą z ciebie ludzie. I był taki dumny, że zna takiego człowieka o tak wielkim talencie. Zawsze śledził twoje poczynania w telewizji - kontynuowała.
- Proszę cię, przestań. To Alex był wspaniałym człowiekiem. Pamiętasz, jak wracałem z imprezy na wieeelkim kacu do domu? To znaczy "wracałem". Bujałem się wszędzie od pierwszej w nocy, a twój ojciec, kiedy wracał z pracy zabrał mnie do was i do rana dałem radę wrócić na własnych nogach do domu. A moi rodzice nic nie zauważyli - opowiadał z werwą. A to tylko jedne z wielu takich incydentów. Przez jego głowę przewinął się huragan obrazów i wspomnień. 

 To były czasy nie do opisania.
- Zarzygałeś mi pokój! Nigdy tego nie zapomnę! - wypomniała z wyrzutem.

 Dokładnie pamiętała całe to zamieszanie. Przesiedzieli całą noc, ona opatulona kocem siedziała przy oknie, a Ed co chwila wybiegał do łazienki. WIadomo w jakim celu.
 Wszystko powróciło. Widziała to tak wyraźnie, jakby było to zdarzenie z przedwczoraj.
- Taaa, ja też. Wierz mi - odprał zamyślony. Każde z nich błądziło w myślach, wspominając tamte wydarzenie. Miło je wspominając. Wszystko było wtedy takie łatwe.

 Po chwili ciszy, która wcale nie była niezręczna, Kate wybuchnęła ożywczym tonem zmieniając nieświadomie temat:
- W ogóle myślę, że jesteś ZA skromny. Człowieku, nie wyprzesz się, że masz talent do muzyki!
- Znów? Przerabialiśmy to setki razy. Zarządzam koniec tej donikąd zmierzającej paplaniny! - zaprotestował. Nie lubił rozmawiać na te tematy, szczególnie z Kate.
- Nie tak szybko mój drogi, ale jak na razie zapraszam na gorrrrącą kawę - powiedziała złośliwie, przeciągając literę "r" i zabawnie ją akcentując. Dobrze wiedziała, że nienawidzi gorącej kawy.

 Po obgadaniu wielu rzeczy udali się na kolację do domu pani Moore, gdzie czekały na nich pyszności.
 Kiedy przekroczyli próg domu, od razu z korytarza wyłoniła się mała postać, podbiegająca do Sheerana i mocno go przytulająca.
- Harry! Kawał chłopa z ciebie! - wykrzyknął Ed, uśmiechnięty od ucha do ucha, który kucnął, aby dorównać chłopczykowi i mieć większą możliwość przypatrzenia się mu. Kiedy go widział, Harry miał może niespełna dwa lata. Sheeran, kiedy spotkałby go na ulicy, zapewne nie poznałby chłopca. Przede wszystkim wyrósł. Czuprynę miał podobną do jego - wystrzępioną we wszystkie strony. Był jakby przeciwieństwem swojej starszej siostry. Emanował tak jakby jasnym światłem. Jego włosy miały kolor kawowego brązu, a oczy zielone niczym małe szmaragdy, które zapewne odziedziczył po matce. Poza tym był przesłodkim malcem. Szczerze dziwił się, że mały brat Kate go pamięta. Fakt, uwielbiał dzieciaka i często razem z nią zabierali go na długie spacery, ale ile lat minęło od tamtego czasu?
- O mały włos, a byście się spóźnili! Ed, musisz mi koniecznie pokazać swoją gitarę! I pogramy w super grę! - zawołał uradowany Harry. Był bardzo podekscytowany.
- Daj spokój - odparła Kate i popatrzyła na brata z dezaprobatą, kiwając przecząco głową.
- Ależ oczywiście, że pogramy! A na gitarze będziesz mógł nawet zagrać! Nauczę cię parę tricków - powiedział entuzjastycznie, na co chłopiec klasnął kilka razy w dłonie i pobiegł w podskokach pochwalić się mamie. Jego bujna czupryna skakała we wszystkie strony, razem z nim.
- Katie przecież wiesz, że go uwielbiam, więc się nie spinaj. Zawsze chciałem mieć młodszego brata - odparł, puszczając do niej oko. Poszli do jadalni, gdzie czekały na nich przepyszne kąski.
- Edward! Miło Cię znów widzieć, kochany! - rzekła pani Moore i uściskała Rudzielca.
- Mnie panią również. Dziękuje za zaproszenie - odprał szeroko się uśmiechając.
- Pomyślałam, że kiedy tu jesteś musisz skorzystać z okazji i odwiedzić starą Caroline.
- I mnie! - zawołał mały Harry, wyraźnie lgnąc do chłopaka, a ten w odpowiedzi na ten gest zmierzwił jego bujną czuprynę.
- Proszę tak nie mówić! W ogóle nie wiem, czemu to się stało, że przez te lata wcale się nie odzywałem. Było mi was naprawdę brak... - chciał się jakoś usprawiedliwić, ale w prawdzie nie wiedział dokładnie jak to zrobić. Sam nie znał na to odpowiedzi.
- Porozmawiamy przy kolacji! Zapraszam do stołu - odparła i gestem zaprosiła wszystkich do posiłku.
 Wszyscy przy stole rozmawiali i śmiali się, jak za dawnych lat. 

 Po posiłku, Ed musiał dotrzymać słowa i zagrać z Harrym w gry wideo. Był w tym strasznie kiepski - ani razu nie wygrał z młodym. Ale za to świetnie się bawił, nie wspominając o Harrym, który był uradowany swoim tryumfem. Za to Kate mało co nie posikała się ze śmiechu, kiedy Ed rzucał konsolą za każdym razem, wyraźnie zniechęcony przegraną.
- Ed! Ed! Chodź, pokażę ci moją kolekcje klocków lego! - wykrzyknął chłopiec wyraźnie znudzony grą wideo i złapał chłopaka za rękę, a ten wziął malca na barana.
- Taki skarb chowasz w domu, Katie! I do tego ma kolekcje klocków!
- Nie mów, że nadal... - wybuchnęła śmiechem.
- No co!? - odparł na pokaz urażony.
 Kiedy Kate opanowała wybuch śmiechu, zwróciła się do brata:
- Harry mówiłam Ci, że to wieczne dziecko? Lat dwadzieścia dwa, a jego jednym z hobby jest kolekcjonowanie klocków lego - i znów pojawił się chichot.
- Serio? Ed? To prawda?! - dopytywał się dociekliwie chłopiec.
- Chcesz, to któregoś dnia mogę przywieść część mojej kolekcji, pokaże Ci - odparł z uśmiechem na twarzy.
- Ed jesteś super! - przytulił się do miękkiego, nadętego nieco za bardzo (z pewnością skutek picia za dużo piwa) brzucha Sheerana. - A ona, to szkoda gadać. Nie zwracaj na nią uwagi - machnął lekceważąco w stronę siostry. - Tylko udaje, że jest taka dorosła. Czasem zachowuje się jeszcze gorzej niż ja, tak mówi mama. No.. chodźmy, chodźmy!
- Widzisz! A ty... szkoda gadać! - szepnął do dziewczyny i oboje zachichotali.
 Kiedy obejrzeli ową kolekcję małego, Ed zdał sobie sprawę, że jest już naprawdę późno.
- Słuchajcie, dzięki za gościnę, ale musze się zbierać, czas na mnie - odparł, choć z chęcią zostałby tu na wieki. Panowała tu niezwykła atmosfera, mimo braku głowy rodziny. 

- Nieeeeeeee! - wykrzyczał mały, buntując się, co często robił.
- Ty już dawno powinieneś być w łóżku i smacznie chrapać - powiedział złośliwie Sheeran, na co chłopiec pokazał mu mały, czerwony język, przedrzeźniając go. W tym momencie było widać jego podobieństwo do siostry, pomyślał rozbawiony.
- Edwardzie, nie ma takiej opcji, że nas tak szybko opuścisz! - dosłownie niewiadomo skąd nieopodal zjawiła się pani Moore. - Może zostaniesz na noc? Pogadacie razem z Katherine, a rano spokojnie, oczywiście po śniadaniu udasz się gdzie tylko chcesz - zainterweniowała pani Caroline.
- Mamo, Ed pracuje, nie może sobie ot tak pozwalać na takie coś - odparła jakby pouczającym tonem.
- Wiecie co? Jeśli to nie jest problem, zostanę. Ale na prawdę, pani jest dla mnie za dobra. Zawsze była pani za dobra. 

  Tak, to była szczera prawda. W pełni czuł się członkiem tej rodziny. Postanowił zostać, w sumie ma trochę wolnego czasu.
- A gadasz głupoty! Zaraz przyszykuję dodatkową pościel - odprała życzliwie. - A Ty kochanieńki do łóżka, ale to już! - zwróciła się do syna, poganiając go.
- Jak Ed opowie mi bajkę, to pójdę - postawił warunek Harry, zakładając swoje małe rączki na równie malutką klatkę piersiową.
- Nie męcz już go, dziecko! - odrzekła mama karcąco. Ponagliła syna, aby czym prędzej pobiegł do swojego pokoju.
- Nie, to żaden problem proszę pani. Wie pani, jak uwielbam tego dzieciaka! To czysta przyjemność - powiedział młodzieniec i poszedł za chłopcem do jego pokoju.
- Widzisz Katherine, to nasz stary Edward - powiedziała zadowolona matka do córki.
- Ma szczęście, że nie uderzyła mu ta sodówa do głowy. Jeśliby tak się stało, to zaznałby smak mego gniewu.
- Ja tam byłam o to zawsze spokojna. To porządny chłopak - pocałowała córkę w czoło i zeszła na dół.




Lots of Love ~ Marakselox







9 komentarzy:

  1. :D
    Strasznie mi się podoba ten rozdział. Z niecierpliwością czekam na kolejny.

    Weny

    P.S. Nominuję Cię:
    http://alloftheamazingarts.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. super ! ; )
    Zapraszam do mnie : http://we-all-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No i pierwsza zagadka rozwiązana . Zaskoczyłaś mnie, myślałam,że to będą jakieś kłótnie między rodzicami, które doprowadza do rozwodu , bla, bla, bla.. (w każdym bądź razie chyba mnie zrozumiałaś . ;D) A co do reszty rozdziału nie mam jak najbardziej zastrzeżeń, a wgl za kogo ja się uważam ,żebym jakieś uwagi Ci posyłała. taka tam dygresja O.o XD
    +haha , bardzo spodobało mi się słowo "piździawica" , nigdy dotąd się z nim nie spotkałam .XD
    ++ a no i czekam na jakieś wątki miłosne .!! :D
    +++czekam na kolejny, życzę weny i gorąco pozdrawiam .! :*
    ~Asia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to za kogo? Trzeba wyrażać swoją opinie, czy to pozytywną czy negatywną. Takie komentarze dają mi takiego powera na cały dzień, zachęcają do dalszej pracy i bardzo motywują! Wieelkie dzięki! <3
      Wątki miłosne, będą, będą nie ma co się martwić, ale wszystko w swoim czasie ;]
      Pozdrawiam serdecznie xoxox

      Usuń
  4. Naprawdę świetne.!
    Tak, czekamy na wątki miłosne. ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. O.o bardzo fajny i ciekawy blog.Ja dopiero zaczynam,ale mam nadzieję że z czasem się wprawie.
    Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się oderwać , czytam jednym tchem. Jesteś genialana !!!! Nawet nie wiesz jak bardzo czekam na kolejny wątki miłosne. Skrycie mam nadzieje że oni razem beda .. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę się powtarzać,powiem tylko : wspaniały rozdział ; **

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ O NIESPAMIENIE LINKAMI DO BLOGÓW NA STRONIE GŁÓWNEJ, JEST NA TO PRZEZNACZONA STRONA "WASZE BLOGI"!
Za każdy szczery komentarz bardzo dziękuję. Wiedz, że dzięki Tobie na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech! :)