niedziela, 26 maja 2013

ZAWIESZAM!

 Z przykrością stwierdzam, czy też nie, że zawieszam tego oto bloga do ODWOŁANIA. 
Nie potrafię uporządkować własnego życia, potrzebuję dłuższej chwili do przemyślenia wielu bardzo ważnych spraw. Doskonale zdaję sobie sprawę, że i tak nie bywam tu za często. Inaczej jest, kiedy odbiorcami jest trzydzieści osób, a inaczej, kiedy cztery. Ale tu nie oto mi teraz chodzi, po prostu muszę się pozbierać. Otrzepać tyłek po upadku, powolutku wstać i iść małymi krokami do przodu. Obiecuję, że kiedy powrócę będę przygotowana. Rozdziały będą dodawane dość często, tak samo z one-shotami. Pragnę zauważyć, że pamiętam o dwóch shotach, które daaaawno temu obiecałam napisać z dedykacją. 
 Na koniec zdradzę, że planuję całkiem nowe opowiadanie na całkiem nowym blogu, ale na to będzie jeszcze czas. Na pewno dowiecie się w pierwszej kolejności! 
 Trzymajcie się jakoś! Pozdrawiam! xx


All we need is faith

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział XVII

 Oddychaj, oddychaj, oddychaj. 
 Dziewczyna nie miała czym wymiotować. Dziś nawet nic nie tknęła, nie wspominając o wczorajszym dniu. Kiedy Liam zbiegł na dół, Kate zdążyła wypluć żółć, która podeszła jej do gardła w momencie, gdy usłyszała "nowinkę" od Jacoba. Nadal do niej to nie dochodziło.
 Pani Wright... Rose... 
 Dlaczego zawsze muszę być tą ostatnią poinformowaną osobą, do cholery?!
 Rose... Załamany głos zrozpaczonego Jacoba...
 Pani Wri...
 Kate gwałtownie podskoczyła, kiedy poczuła na swoich plecach czyjeś dłonie.
 Liam.
- Ja... Ja muszę - głośno i z wyraźnym trudem przełknęła gulę, która nadal stała jej w gardle. - Muszę jechać.
 Przejechała dłońmi po swojej bladej twarzy. Jej oczy w tej chwili były przerażające, a zarazem hipnotyzujące. Ciemne, wzburzone morze zmieszane z czerwienią i bielą. Szkarłatna czerwień nadawała im takiego właśnie przeraźliwego tonu. 
- Spokojnie, Kath. Gdzie musisz jechać? - chłopak złapał ją za ramiona, lekko potrząsając oraz dokładnie się jej przypatrując. Nie zdołał skupić na sobie jej rozbieganego spojrzenia. 
 Nerwowo i niedbale założyła kosmyk włosów za uszy, patrząc w ziemię. 
- Muszę jechać. Pożycz samochód. Muszę jechać, rozumiesz?! - całkowicie nie dotarło do niej to, co Liam mówił wcześniej. Głośno łapała powietrze w swe płuca, jakby oddychanie było dla niej wielkim ciężarem. Szybko potrząsała prawą nogą, a ręce jej drżały. 
- Jest prawdopodobnie w tak zwanym szoku - nagle w drzwiach pojawił się Fred, opierając się o futrynę z założonymi rękoma na piersi. Bacznie przyglądał się Kate. Liam rzucił mu tylko ostre spojrzenie i z powrotem całą swoją uwagę skupił na niej. Jakimś cudem zmusił ją do spojrzenia w jego orzechowe oczy. Znów nią potrząsnął, ale tak jak przedtem, z wyczuciem.
- Co się dzieję? - spróbował ponownie, ale dziewczyna ponownie stała się niespokojna.
- Daj mi kluczyki. Wiem, że na mnie czekają... Muszę jechać - ostatnie słowa wypowiedziała z największym naciskiem. 
- Chwila, chwila. Chcesz mój samochód? Nie ma problemu, jedziemy.
- Co?! Nie, nie, nie, nie, nie... Ty nie... - zaczęła potrząsać głową niczym opętana. 
- Uspokój się. Innego wyjścia nie widzę, ok? - jeszcze chwilę szeptała pod nosem to stanowcze "nie", ale zaraz jakby nagle coś do niej dotarło.
- Zgoda - ten chłodny ton i wzrok niejednemu zmroziłby krew w żyłach. Liam posłał ogłupiałe spojrzenie Parkerowi, a ten spod zmarszczonego czoła mierzył wzrokiem Kate. Rzucił współlokatorowi klucze do jego auta i mruknął:
- Uważaj na nią, nie jest dobrze. 
 I zniknął we wnętrzu domu. 
 Kate i Liam usiedli w samochodzie. Dziewczyna patrząc przed siebie, odparła bezpłciowym głosem:
- Najpierw musimy jechać do mieszkania Eda. 
 Chłopak dodając gazu, popatrzył na nią zaniepokojony. 
***

- Zostajesz w samochodzie? - zapytała lekko zszokowana wychodząc z auta, kiedy Liam zaparkował tuż przy kamienicy. W jej zachowaniu nadal widoczna była nerwowość. Rozbiegane spojrzenie i drżenie skóry, na pewno nie z zimna. 

- Faktycznie, lepiej będzie, jak przejdę się z tobą - odrzekł chłopak wyraźnie zbity z tropu.     
 Jeszcze przed chwilą chciała się mnie jak najszybciej pozbyć. Sam się w tym gubię. 
 Gdy weszli do mieszkania było ono puste. Kompletna cisza. Wiatr poruszał granatowymi zasłonami. Kate przerwała tę dziwną ciszę.
- Muszę wziąć parę... parę rzeczy - dziewczyna trochę się jąkała, ale starała się mówić jak najnormalniej umiała. Było to trudniejsze niż się mogło wydawać. Szybko udała się w stronę swojego tymczasowego pokoju, by wziąć najpotrzebniejsze drobiazgi. Wszystko wypadało jej z rąk, a ciało trzęsło się jeszcze bardziej pod wpływem emocji. 
 Ogarnij się, Kate. To musi się udać.
 Na swoim ramieniu poczuła dotyk pięknie wyrzeźbionej dłoni Liama, którą rozpoznałaby wszędzie. Jednak zadrżała jeszcze bardziej, gwałtownie odwracając się w stronę chłopaka, stając z nim ramię w ramię. Jego ciepły oddech na jej czole sprawił, że zapragnęła jednego.   
 Wspięła się jak najwyżej na palce i zdecydowanie musnęła jego dolną wargę, lekko ją przygryzając. Po chwili ta mała pieszczota przerodziła się w namiętny i gorący pocałunek. Kate mierzwiła jego krótkie włosy, a on oplótł swe dłonie wokół jej talii. Liam przesunął językiem wzdłuż jej szyi aż do obojczyków, na co ona głośno jęknęła ściskając mocno jego pośladki. Chłopak spojrzał poważnie w jej oprzytomniałe oczy, ale nie trwało to długo, ponieważ dziewczyna ponownie wpiła się w jego wargi, przyciskając jego głowę do swojej.  
- Liam - wysapała z trudem, przerywając wszystkie przyjemności. Delikatnie odsunęła się od niego skupiając jego całą uwagę na sobie. Jedną ręką złapała podręczną torbę, a drugą czule pogładziła jego policzek. Ich usta znów spotkały się w pocałunku, tym razem bardzo delikatnym.
- Poczekaj tu minutkę, ok? - odparła, a Liam sparaliżowany wydarzeniem sprzed chwili zdołał tylko kiwnąć twierdząco głową i upaść na łóżko. 
 Kate szybko i cicho wymknęła się z mieszkania zamykając drzwi na klucz. 
 *
 Oszołomiony chłopak zdał sobie sprawę, że torba dziewczyny zniknęła. Złapał się za włosy, mocno pociągając za końce. Zerwał się z łóżka, na którym siedział i pobiegł do drzwi wyjściowych. Energicznie złapał za klamkę. 
 Zamknięte.
 Szlag! 
 Po nieudanej próbie wyjścia czym prędzej ruszył w stronę balkonu, gdzie dokładnie było widać zaparkowane auto, w którym właśnie siedziała Kate. 
 Chwila... Kate?!
 W dłoni ściskała kluczyki. Liam odruchowo przeszukał tylne kieszenie spodni, w których je zawsze przechowywał. Puste. 
 Cholera.
- Kate! - krzyknął niezbyt przyjaznym i miłym tonem, jednak dziewczyna nic nie usłyszała. Krzyk zagłuszył silnik samochodu.
 Przez boczne lusterko dostrzegła jego sylwetkę stojącą na balkonie. Po policzku spłynęła jej jedna, malutka łza. Tylko tyle jej zostało.
- Przepraszam, Liam. Musiałam - wyszeptała i z piskiem opon odjechała z parkingu.
 Kierunek: rodzinne miasteczko.