niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział VII

 Nie wiem, czy oglądacie "The Vampire Diaries", ale jeśli tak to łączmy się!
 Jak wrażenia po ostatnich czterech minutach najświeższego odcinka? Ja powiem tyle, że nie mogłam się skupić i podśpiewywałam "Kiss me". Musiałam przeiwjać ostatnią scenę.
 Więc teraz mogę spokojnie umierać.\\




 Kate była upita - szczęściem i dosłownie. Głośna muzyka klubowa wydobywa się z ogromnych głośników, rozstawionych po całej sali. 
 Cała czwórka siedzi przy barze, popija trunki i świetnie się bawi. 
- Masz zamiar tak siedzieć przez cały wieczór i nic nie pić? Edwardzie, to do ciebie nie podobne! - przekrzykiwała hałas dziewczyna. 
- Wiem, wiem. Sam siebie nie poznaję, ale muszę być w dobrym stanie. Rano czeka mnie męcząca wyprawa.
- Pieprzyć to! - wykrzyknęła i sięgnęła po następną kolejkę.
- Hej mała, nie za dużo? - chciał ją powstrzymać, ale ta jednak się uparła. Patrzył zdębiony ile pakuję w siebie ta dziewczyna. 

 Tyle samo co on zwykle, a to było podejrzane.
- Nie znasz mnie. Wiem, kiedy przystopować - rzekła i w tym momencie dostała czkawki. Widać było, że jest kompletnie wstawiona.
- Właśnie widzę - powiedział i zarechotał. - Masz szczęście, że wypiłem tylko piwo. Masz pewnego szofera - powiedział, po czym wyszedł z klubu, aby odetchnąć świeżym powietrzem. W ślad za nim podążyła Rose. 

 Wyjął skręta z kieszeni i odpalił go. Kiedy praca nie pozwalała mu zabawić się jak należy z alkoholem, popalał od czasu do czasu. 
 Gdy zauważył zmierzającą ku niemu Rose wyjął paczkę, aby ją poczęstować, ale dziewczyna odmówiła.
- Nie palę.
- Racja, wybacz. Ostatnio nieco się gubię w tym wszystkim - zaczął, a Rose kiwnęła głową i popatrzyła na niego, zachęcając do dalszej wypowiedzi.
- Właśnie sobie uświadomiłem ile straciłem przez te parę lat, kiedy nie utrzymywaliśmy kontaktu. Gdzieś głęboko w sobie czułem taką pustkę, ale dokładnie nie mogłem zlokalizować jej powodu. Teraz już wiem. Powiedz mi, czego to wszystko tak wyglądało? Ciągle nad tym rozmyślam i nie udaje mi się dojść do sedna.
- My nie chcieliśmy się odezwać, bo myśleliśmy, że nas przekreśliłeś. Wiesz... Nowe, większe miasto. Nowi ludzie. Kariera. Myślę, że baliśmy się odrzucenia, a nawet pewnego rodzaju... upokorzenia. 
- Upokorzenia? - popatrzył dziwnie pytającym wzrokiem.
- No wiesz... Coś w stylu: "Nie znam was, kim jesteście? To tylko przeszłość, co mnie gówno obchodzi" - powiedziała na bezdechu. Widząc zaskoczoną minę chłopaka, speszona szybko dodała - Choć wiedziałam, że na pewno by tak nie było. Tylko... Nie miałam odwagi. Tak samo jak Jake czy Kate.
- Ja myślałem podobnie - zamyślił się na chwilę i zaciągnął blantem, po czym kontynuował. - Bałem się, że mnie wykpicie. Dokładnie nie wiem za co, ale obawiałem się tego.
- Najgorsza jest niepewność - skwitowała Rose. - Pomyśl sobie, co byłoby, gdyby Kate nie poszła na ten twój koncert, no i nie wkradła się na backstage - kiedy to powiedziała padły jednoznaczne uśmiechy.
- To był dla mnie jakiś znak, że jeszcze nie wszystko stracone, więc postanowiłem się z nią skontaktować za wszelką cenę.
- I masz szczęście, że to zrobiłeś! - powiedziała pokrzepiająco. - Nie wyobrażasz sobie, jak Kate była przybita brakiem ciebie, tutaj. Teraz widzę, jak jesteś dla niej ważny. 
- Nie wyobrażasz sobie nawet ile ona znaczy dla mnie. Przecież to moja mała Katie! Ale co jak co, ciebie też mi było brak.
- Nie powiem, że nie. Tęskniłam za naszymi wspólnymi wypadami za miasto - szturchnęła go lekko, po przyjacielsku. 
- Tu się chowacie! - dołączył do nich Jacob. Podszedł do nich i porwał w objęcia Rose. 
- Nie ogarniam! Tyle się tu pozmieniało! - zdezorientowany, popatrzył na namiętnie obściskującą się parę. - Tak w ogóle, to już ile jesteście razem? - Sheeran zgasił peta.
- Jakieś niecałe trzy lata? - powiedział niepewnie Jake, szukając aprobującego wzroku swojej dziewczyny.
- Coś koło tego - potwierdziła, twierdząco kiwając głową.
- Naprawdę jesteście słodcy, ale nie mam zamiaru patrzeć na was obściskujących się, więc uciekam do środka - powiedział i udał się w stronę zatłoczonej sali w poszukiwania Kate, co było bardzo trudne w takim gwarze. 

 Po pewnym czasie znalazł przyjaciółkę tańczącą z jakimś gościem na parkiecie. Widocznie świetnie się bawiła. I była totalnie zalana. 
 Ed delikatnie odciągnął ją od nieznajomego, który był tak samo zamroczony alkoholem, co ona. 
- EDDIE! - wykrzyknęła entuzjastycznie na jego widok. Rzuciła mu się na szyję.
- No, witaj. Trochę zaszalałaś, mała - oświadczył, podtrzymując chwiejącą się dziewczynę.
- Ale czuje się świetnie! - podskoczyła radośnie, niczym mały Harry w ekstazie, gdy nauczył się trzymać poprawnie gitarę.
- Wierz mi, to minie - mruknął pod nosem, wyobrażając sobie jej  jutrzejszy stan. Kac morderca mocno da o sobie znać.
- Myślę, że na dziś wystarczy twojego małego szaleństwa - stwierdził.
- Wyjdziemy stąd bez żadnego sprzeciwu, jak tylko zatańczysz - postawiła warunek. Stanęła naprzeciw chłopaka z założonymi rękami, przyjmując pozę zbuntowanego dziecka, które lekko kiwało się we wszystkie strony. Dziewczyna nie mogła utrzymać równowagi
- Ja? Chyba sobie ze mnie kpisz, mała. Wiesz, że na trzeźwo nie potrafię.
- Musisz! - zaznaczyła i roześmiała się.
- Kiedy indziej. No, Kate chodźmy, bo serio już późno, a wczesnym rankiem muszę być w Londynie.
- Ale... - wydukała, opierając się chłopakowi.
- Idziemy, no chodź.
 Po długiej namowie chłopaka, potulnie wyszła z nim z klubu, ledwo trzymając się na nogach. Po drodze spotkali Rose i Jacoba. 
- Trzeba się zwijać - rzekł Ed i popatrzył znacząco na półprzytomną Kate.
- My też zaraz jedziemy - odparła Rose i zerknęła na przyjaciółkę.
- Nie miej jej tego za złe. Musiała jakoś rozładować swoje wewnętrzne smutki - tłumaczyła.
- Co tu wyjaśniać. Uważam, że nic złego nie zrobiła. Chociaż mogła nie kłamać, że ma twardy łeb w tych sprawach - zażartował.
- Cała Kate - podsumował Jake, a na jego twarzy zbłądził mały uśmieszek.
- Nie zatrzymujemy, odstaw ją bezpiecznie do domu i daj znać, jak dojedziesz do tego swojego Londynu - powiedziała Rose.
- Trzymajcie się.
- Do zobaczenia, Teddy - powiedział Jacob na pożegnanie, mocno ściskając rękę przyjaciela.
 

 Kiedy Sheeran zaparkował na podjeździe domu państwa Moore, postanowił, że zaprowadzi ją pod sam pokój, ponieważ znając życie narobiłaby wielkiego zamieszania sama wkraczając do domu. Harry i pani Caroline na pewno smacznie chrapią.
 Nie wiadomo jakim cudem, praktycznie bezszelestnie pokonali schody prowadzące do sypialni. Kiedy bezpiecznie znaleźli się w pokoju, Kate runęła jak kłoda na łóżko.
- Ja pierdole. Nie mogę w to uwierzyć, że to ja cię odprowadzam podpitą, a nie ty mnie, co zwykle się zdarzało - złapał się za czoło, lekko je uciskając dwoma palcami jednej dłoni.
- Bywa też i tak - wydukała w poduszkę.
- Czyli dzisiejszy dzień, zaliczasz do udanych? - zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi, bo dziewczyna najwyraźniej zasnęła. 
 Ed zdjął jej buty i przykrył dziewczynę kołdrą. Szczerze powiedziawszy też czuł się trochę zmęczony, ale niestety czekała go niekrótka podróż.

 Odgarnął włosy z jej twarzy i przypatrzył się jej przez moment. 
 Już chwytał za klamkę drzwi, ale Kat nadal leżąc z twarzą wciśniętą do poduszki wydukała niewyraźnie:
- Eddie, wielkie dzięki.
 Chłopak lekko zaskoczony zatrzymał się w pół kroku i znów uważnie przyglądał się Kate. 

 Myślał że po prostu majaczy po pijaku.
- Za co jeśli mogę wiedzieć? - zapytał w prawdzie zobojętniały, bo trzymał się wersji, że dziewczyna bredzi. 
- Harremu tak brakuje ojca. Ja to widzę - zaczęła ponuro dziewczyna, podnosząc się.  

 Teraz siedziała skulona na łóżku.
 Kiedy Ed usłyszał te słowa, podszedł do niej, usiadł na łóżku i machinalnie objął Kate, która przyjęła ten gest z wielką wdzięcznością. Wtuliła się w jego ciepłą, grubą i niebieską bluzę. 
- Ciii, już nic nie mów - odrzekł i pocałował dziewczynę w czubek głowy, wdychając zapach jej włosów przesiąkniętych pubem. 
- Ale posłuchaj, chcę ci podziękować - powtórzyła, tym razem bardziej dosadnie.
- Kim jestem, że masz mi dziękować? I za co po pierwsze? Nie rozumiem dokładnie.
- Za to, że tu jesteś. Przecież nie musisz.
- Mała... - zaczął i popatrzył głęboko w jej jak zawsze nieprzeniknione oczy. - Nie myśl, że robię to tylko dla ciebie. Nie wiem jak mam ci przemówić do rozsądku, że ja bez ciebie jestem zerem. Czułem wielką pustkę, tutaj - dłonią wskazał na lewą stronę klatki piersiowej. Kate odsunęła się od niego i znów opadła jak długa na swoje łóżko.    

 Odwróciła się tyłem do chłopaka i pozwoliła jednej łzie, tylko jednej, by stoczyła się po jej policzku. 
 Leżąc na brzuchu, głową zwróconą tyłem do Eda, po omacku złapała jego dłoń, lekko ją ścisnąwszy.
- Koniecznie się odezwij, jak dotrzesz na miejsce - wydukała i zacisnęła mocno powieki, uniemożliwiając łzom drogę do wypłynięcia.
- Natychmiastowo, obiecuję. Dobranoc, Katie - rzekł i słysząc miarowy oddech dziewczyny wywnioskował, że w końcu zasnęła.

 Po cichu wyszedł z pokoju.  
 


 Kolejnego dnia, nie mogła długo spać, co było bardzo dziwne. Przebudziła się przed ósmą nad ranem. Nie miała ochoty wywlekać się z ciepłego i przyjemnego łóżka. 
 Zerknęła na ekran swojego telefonu, ale nie było żadnych nieodebranych wiadomości czy połączeń. Czym prędzej złapała go w swoje ręce i wystukała wiadomość zaadresowaną do Teddyego o następującej treści:"Już w domu? Odezwij się, jak widać już nie śpię  xoxo ".
 Faktycznie, wczorajsze szaleństwo dawało się we znaki. Z powrotem opadła na łóżko i zaczęła rozmyślać. 
 Z wczoraj niewiele pamiętała. Może nie chciała? Ale wiedziała, że miło spędziła wieczór. Już dawno nie była tak wyluzowana. Bardzo się cieszyła, że to wszystko tak się potoczyło. Nareszcie wszystko jest w jak najlepszym porządku.
 Bo chyba nie da się wrócić do przeszłości? To, co minęło już nie wróci. W jej głowie automatycznie pojawił się obraz ojca. Przymknęła powieki i zatraciła się w tym pięknym obrazku. Czuła ogromną pustkę w głębi duszy, której już nikt nigdy nie wypełni. Doskonale zdawała sobie sprawę, że takie wspomniki źle na nią wpływały, ale nie mogła o tym nie myśleć. Nigdy nie zapomni. 
 Z odrętwienia wybudził ją dźwięk przybyłej wiadomości. Od razu pochwyciła telefon i odczytała komunikat: "Właśnie wchodzę do studia, pewnie będziemy siedzieć z ekipą do wieczora. Nie chciałem się odzywać, żeby przypadkiem nie zbudzić mojej małej i przy tym nie dostać przypadkiem z prawego sierpowego. Byłem pewien, że będziesz spała co najmniej do południa. 3maj się, mała xx"
 Po odczytaniu uśmiechnęła się jak głupia. Sheeran zawsze potrafił ją rozbawić. 
 Rzuciła telefon na bok i nie słysząc żadnych odgłosów świadczących o tym, że ktoś może być w domu, nogi poniosły ją tam, gdzie nie trzeba (jak sama uważała).
   
 Wystarczyło parę chwil i już delikatnie gładziła zwinnymi palcami klawisze instrumentu. 
 Do niewielkiego pomieszczenia, przez dwa obszerne okna i duże, ciężkie, granatowe zasłony przebijały się jasne, wręcz optymistyczne promienie słońca. Pyłki kurzu drgały w wiązkach światła. 
 Bez oporów poddała się muzyce. Tego właśnie potrzebowała. Uciec do swojego świata muzyki.
 Nawet ból głowy nie był już tak odczuwalny.







10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie piszesz :P
    Masz talent nie zmarnuj go :D
    CZkema na następne częsci
    Bd wpadac + obserwuje
    Liczę na rewanż :P
    http://loveit626.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Otagowałam Cię do zabawy Liebster Blog. Masz tutaj link do pytań :3
    http://mojezwyklezycie-kinga.blogspot.com/2012/12/liebster-blog.html

    Keep Smiling!

    OdpowiedzUsuń
  3. widać że lubisz pisać ;)
    masz talent ;p
    pozdrawiam ;>

    ewaa-farnaa-ef.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoj blog jest bardzo ciekawy
    dlatego postanowiłem go otagować.
    Bierzesz dzięki temu udział w konkursie Liebster blog.
    Musisz odpowiedzieć na moje pytania…na swoim blogu.
    Oraz otagować kolejne 11 bloggerów i zadać im 11 pytań.

    Wejdź na moj blog po więcej info :
    http://beautifullikealotus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisanie CI bardzo dobrze wychodzi :D Fajny blog
    Zapraszam do mnie
    http://opowiadambajkii.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no, nie ma to jak się nawalić, a potem przystojny chłopak odstawia cię do domu...:)
    Czytam i komentujemy na wzajem?:P
    monique-josie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  7. tytuł bloga Ed <3 i do tego pamiętniki
    jesteś jakimś moim sobowtórem ;)??

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak mi się to miło czytaaa...;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi też :)


    Ostatnia scena z Pamiętników Wampirów
    Była świetna, a zwłaszcza Elana z Damonem <33
    Tylko szkoda (wielka) że to przed tą więź :(, a nie tak naprawdę.
    Chociaż naprawdę też tak jest, ale w mniejszym stopniu. :D


    OdpowiedzUsuń
  10. Pisałam już że kocham twojego bloga :D ?
    A tak na serio to jestem fanka pamiętników wampirów.
    Nie umiem się doczekać kolejnego posta.
    ŻYCZĘ WENY <3

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ O NIESPAMIENIE LINKAMI DO BLOGÓW NA STRONIE GŁÓWNEJ, JEST NA TO PRZEZNACZONA STRONA "WASZE BLOGI"!
Za każdy szczery komentarz bardzo dziękuję. Wiedz, że dzięki Tobie na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech! :)