środa, 13 lutego 2013

Rozdział XIV





 Kiedy usiadł na swoim siedzeniu, przejechał dłonią po mokrych włosach. Kichnął parę razy i złapał za swój telefon, pozostawiony wcześniej w samochodzie. Równocześnie rozmawiał z Kate.
- To była porażka - odparł bez ogródek, lewą ręką pocierając czerwony nos.
 Tak, to była porażka na całej linii. Przez jego głupi pomysł, dziewczyna nie może dobrze stanąć na jedną nogę. Gdyby nie ta pieprzona pogoda, wszystko poszłoby w jak najlepszym kierunku. Jednak skończyło się na tym, że obydwoje są w jakiś sposób poszkodowani. A miało być tak niewinnie.
- Jak dla mnie, to było świetne! – powiedziała z wyraźną fascynacją tym miejscem. Ten zakątek miał swój urok, magię. – Zresztą… pogody sobie nie wybieraliśmy. – odrzekła szczerze. Taka była prawda.
- Co jak co, ale to nie zmienia faktu, że kiepski ze mnie przewodnik – skwitował, zerkając na wyświetlacz swojego smartfona. Tyle nieodebranych wiadomości i połączeń.  
 „Cholera, jak mogłem zapomnieć?!” - dziwił się i lekko zażenował. Szybko otworzył listę nieodebranych połączeń, które oczywiście były od Freddiego. Wiadomości tekstowe tak samo.
- Coś nie tak? – zapytała, widząc nerwowe zachowanie Liama, który ganił się w myślach i stukał rękami o kierownicę.
- Nie. To znaczy tak. To znaczy… ugh. Muszę zadzwonić, potem wytłumaczę – mówił oschle i szybko, ale Kate nie miała mu tego za złe. Najlepiej będzie jak się zamknie. I tak narobiła mu już problemów swoją osobą. Popatrzyła na niego ze zrozumieniem, ale on tego nie dostrzegł. Był pochłonięty gorączkowym grzebaniem w swoim telefonie, jak i prowadzeniem samochodu. Dziewczyna zwróciła głowę w stronę szyby i podziwiała widoki tętniącego życiem Londynu.
 Kate starała się udawać, jakby jej tam nie było. Tak naprawdę miała ochotę wyskoczyć z tego auta. Pierwszy raz w jego towarzystwie poczuła coś innego… Czuła się nieswojo. Z zadumy wyrwała ją jego rozmowa. Nie chciała podsłuchiwać, ale było o to trudno, kiedy druga osoba siedzi praktycznie obok.
 „Wiem, wiem. Przepraszam. Trudno w to uwierzyć, ale kompletnie zapomniałem!” – wypowiadał się, jak zwykle szybko. Obcokrajowiec, nieznający języka perfekcyjnie, nie zrozumiałby Liama, który mówił, jakby ktoś go gonił. Kate nadal nie odważyła się na niego spojrzeć.
„Cholera, Freds… To może szybko przyjadę? No tak, faktycznie nie ma już sensu. Przeproś resztę i przekaż, że jakoś to wynagrodzę” – jego głos był teraz wyraźnie ochrypnięty, więc odchrząknął. 
 Tak w prawdzie, dziewczyna nic o nim nie wiedziała. Najwyższa pora to zmienić! 
 „Naprawdę? To świetnie! Stary, jesteś wielki! To do jutra” – zakończył rozmowę tym oto radosnym akcentem, co bardzo ją zdziwiło i w końcu spojrzała w jego stronę. Ku jej zdziwieniu, na jego twarzy malował się wielki, promienny uśmiech. Liam kręcił przecząco głową, wyraźnie czemuś nie dowierzając. Kate patrzyła na niego spod przymrużonych powiek, marszcząc brwi. Chłopak zauważając jej dziwną reakcję, odezwał się.
- W końcu mi sprzyja – odparł wyraźnie odstresowany, wprowadzając ją w jeszcze większą niewiadomą.  
- Taak, to wiele wyjaśnia – kiedy to powiedziała, popatrzył na nią pytającym spojrzeniem. Najwyraźniej tak bardzo mu „sprzyjało”, że nie zrozumiał aluzji. – Oh… to twoje „W końcu mi sprzyja”. – spróbowała naśladować jego akcent i głos, na co obydwoje zaśmiali się pod nosem.
 Zmierzali do domu Sheerana. Głos Liama był straszliwie ochrypnięty. Będzie nieźle przeziębiony, to na pewno. I to przez nią. Poczucie winy szczypało jej serce. Uświadomił ją także dlaczego „w końcu mu sprzyja”. W domu jego dobrego kumpla, podejrzewała, że tego całego Freda, z którym właśnie rozmawiał, zwolnił się pokój, który kiedyś należał do Liama, ale jak to powiedział:„To zbyt skomplikowane” i machnął zdawkowo ręką, opowiadając dalej. Jednak jeszcze dziś musi pozostać u Eda na ostatnią noc. W sumie Kate to nie przeszkadzało, poza tym ona nie ma nic do gadania. To mieszkanie Eda, nie jej.
 Widać było, że bardzo ulżyło mu, że jego tułaczka po znajomych dobiega końca.  Tylko czekał na ten moment, kiedy w końcu będzie mógł spokojnie zamieszkać w starym domu. Jak za dawnych czasów.
 Nawet nie zauważyli, kiedy znaleźli się na parkingu.


~~ 


- NIE! Nie ma takiej mowy! – wykrzyczała Kate, podnosząc się z sofy, na której siedziała. Naprzeciw niej, na podłodze klęczał Liam z wodą utlenioną w ręku. Teraz zaniósł się gromkim śmiechem, na widok przerażonej dziewczyny. Nie zdołała dobrze wstać, ponieważ przez jej nogę przeszedł okropny, spazmatyczny ból i z powrotem upadła na kanapę. Dobrze wiedziała, że przemycie rany jest konieczne, ale wolała zrobić to sama. Nie chciała się przed nim upokorzyć, piszcząc wniebogłosy z bólu, jaki na pewno wywoła przemywanie. Zawsze tak straszliwie piekło. Jednak chłopak się uparł i sam chciał się tym zająć. Nawet chciał zabrać ją do szpitala, co dla niej było już lekką przesadą i jakimś cudem odwiodła go od tego, wręcz głupiego pomysłu.
- No to jedziemy do szpitala – odparł nonszalancko, wzruszając ramionami. Podniósł się i Kate od razu wiedziała co zamierza. Wziął ją na ręce, a ta zaczęła wymachiwać rękoma i zdrową nogą, by mu się wyrwać.
- Co ty robisz? Oh, daj spokój. Taka sztuczka „ze szpitalem” już nawet nie działa na mojego małego brata. No i zachowujesz się jak jakaś moja mamuśka – powiedziała uszczypliwie. Obydwoje głośno się śmiali. Liam z powrotem posadził ją na sofie. Znów złapał w rękę buteleczkę wody i popatrzył na nią znacząco, powoli przenosząc wzrok na Kate.
- Dobra. Wygrałeś. Poddaję się – odrzekła potulnie. Chłopak od razu wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Chciała mieć to za sobą. Zacisnęła zęby, odwracając głowę, tak by nie mógł widzieć jej wyrazu twarzy. Gdy Liam zobaczył jej reakcję, zaśmiał się pod nosem. „Niczym mała dziewczynka” – pomyślał.
 Kiedy poczuła pierwsze krople, myślała, że noga w miejscu rany zacznie się palić żywym ogniem.


~~

 Parę godzin później Liam leżał na sofie opatulony wielkim puchowym kocem, a Kate siedziała tuż obok niego z zabandażowaną już łydką. Oglądali jakiś durnawy film, które zazwyczaj puszczano po dwudziestej trzeciej w telewizji. Pod bacznym okiem dziewczyny, wcześniej nafaszerowany witaminą C Liam pił różne ziółka, które wzięła ze sobą z domu. Nigdy nie zawodziły. Natomiast jemu zaczynało się robić niedobrze od tych wszystkich naparów, choć musiał przyznać gardło już tak nie piekło, jak przedtem.
 Zszokowana Kate pomyślała, że zaledwie wczoraj o mało nie została zgwałcona. Teraz, dzięki temu zasmarkanemu chłopakowi, głupkowato uśmiechającego się w jej stronę, zapomniała. Nawet w tym momencie wydawało się jej to tak odległe, jak kiedyś opowiedziana, niestworzona historia. To co wyprawiał z jej osobą, z jej duszą, było nie do pomyślenia.
 W tle zadzwonił telefon, najwyraźniej Liama, gdyż chłopak powoli podnosił się z miejsca. Widząc to, dziewczyna z powrotem popchnęła go ręką na sofę i podeszła do stołu kuchennego, gdzie znajdował się jego smartfon. Kate chciała mu go podać, ale ten krzyknął, żeby odebrała, więc tak zrobiła. W tym samym momencie pojawił się u niego nieustępliwy, suchy kaszel. Wróciła na kanapę, dotykając czoła chłopaka. Nie było rozpalone, co było dobrym znakiem.
W słuchawce odezwał się żeński, z wyraźnym i twardym, brytyjskim akcentem głos. Słychać było lekkie zakłopotanie.
- Liam? Liam Payne?
 Dziewczyna zaprzeczyła, spiesząc z wyjaśnieniem, że może dać go do słuchawki, ale widząc, że tego znów opętał długi kaszel, przygryzła dolną wargę. Na szczęście kobieta powiedziała, że nie ma takiej potrzeby.
 Kate usłyszała w słuchawce swoje imię i nazwisko.
 I wszystko jasne.
 Gdy się rozłączyła, popatrzyła wymownie w stronę wspartego o łokcie Liama, nieco rozbawiona jego wyglądem jaki i zaistniałą sytuacją. Patrzył na nią wyczekująco.
- Dzwoniła kelnerka z tego ulubionego baru Eda. Siedzi tam, schlany w trzy dupy. Trzeba po niego pojechać.



Lots of Love ~ Marakselox

13 komentarzy:

  1. świetny rozdział :* teraz kocham cie jeszcze mocniej :) uwielbiam cb i to opowiadanie ;* /olly xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że już niedługo kolejny rozdział bo zżera mnie ciekawość! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. idealny <3 dodawaj częściej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę smutne jest to, że tak rzadko wstawiasz nowe rozdziały.. Nie chciałam tego mówić, bo nie chcę Cię urazić ani nic. Wiem, że pewnie masz mało czasu, ale żeby połapać się o co chodzi musiałam przeczytać poprzedni rozdział. :c

    Teraz tak trochę co do opowiadania. Jest naprawdę świetne. Odkąd zaczęłam je czytać nie mogłam się ciągle doczekać nowego rozdziału. Teraz też tak jest, bo każdy jest przerywany w tym najlepszym momencie, a ja układam sobie swoją własną historię myśląc, że może akurat któraś się spełni i opiszesz ją w następnej części.

    Jak już mówiłam, z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuchaj mnie człowieku! .. albowiem masz talent ..... po prostu SUPER!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. JEST ZA*EBISTY! <3 proooooooooooooooooszę, napisz szybko następny, bo zgłupieje *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. ja sb wyobrażam że Ed po pijaku zrobi scenę zazdrości Kate o Liama *-* ale to twój blog i whatever napiszesz, i tak będę się cieszyc z rodziału ;) tylko napisz szybko następny, bo nie mogę się doczekac co będzie dalej :D nie trzymaj nas w tej niepewności ! :DD Xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. twój blog jest extra:d staram się komentowac każdy rodział ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. po pierwsze dziękuje za "zarażenie" świetną piosenką .*-* po drugie muszę na prawdę stwierdzić, że wygląd bloga jest rewelacyjny .! jak dla mnie skromny, ale w tym cały jego urok. Idealnie komponuje się z treścią, a przede wszystkim bohaterami. Nie mam takiego uczucia, które czasem mi towarzyszy, gdy tak szperam po różnych blogach, że bardziej podoba mi się wygląd niż treść. :)
    no i po trzecie - najważniejsze, trzeba przejść w końcu do treści. :D nie uważam się za superhipermegaśnegoędprofesjonalnego krytyka, chociaż czasem jak czytam samą siebie to można tak pomyśleć. :o Jezu znów schodzę z tematu -.-
    Liam i Kate.. szczerze.? to tutaj, zachowują się jak takie stare dobre małżeństwo. jakby byli dla siebie stworzeni i moim zdaniem pasują do siebie. najbardziej na świecie ciekawi mnie tylko jak na to wszystko zareaguje Ed, który chyba nawet sobie nie wyobraża co się dzieje, gdy ten sobie siedzi w barze i popija za pewne różnorakie, kolorowe driny . :D ale boje się też, że stało się coś poważnego w życiu Eda, co było powodem stanu upojenia alkoholowego. :CCC
    +czekam na kolejny, a tym czasem przenosze się na spoiler. XD
    ++życzę weny oraz gooorąco pozdrawiam .! :) :*
    KONIEC SPAMU . XD
    ~Asia. :3

    OdpowiedzUsuń
  10. hahaha, podoba mi się ostatnie zdanie :D

    OdpowiedzUsuń

PROSZĘ O NIESPAMIENIE LINKAMI DO BLOGÓW NA STRONIE GŁÓWNEJ, JEST NA TO PRZEZNACZONA STRONA "WASZE BLOGI"!
Za każdy szczery komentarz bardzo dziękuję. Wiedz, że dzięki Tobie na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech! :)